Muszę przyznać, że już dawno nie dostałam prezentu, który sprawiłby mi aż taką radość. Dostawałam prezenty jako nauczycielka z okazji ŚEN, Bożego Narodzenia lub zakończenia roku, czy od współpracowników, kiedy kończyłam pracę w jakimś miejscu. Dawano mi prezenty, bo tak wypadało. Tandetne ptasie mleczko, czy tony kwiatków żywych lub sztucznych, z którymi nie wiedziałam co zrobić i jak zabrać je ze sobą do autobusu, kiedy jeszcze nie posiadałam samochodu. Komplet biżuterii (zupełnie nie w moim guście!) z okazji zakończenia współpracy. I co z tego, że drogo kosztował. Został dany, bo "tak wypadało"; prezent nie mający w sobie, że tak powiem "duszy". Tym bardziej cieszę się z owoców wymianki, ponieważ widać, że osoba, która przygotowała tą paczkę włożyła w nią dużo serca.
Serdecznie dziękuję Ci Kingo :-D
Dużo wspaniałych drobiazgów, które mogą umilić różne momenty. :)
OdpowiedzUsuńPtasie mleczko może i jest tandetne, ale jakie dobre, hehe. Przyznam, że ja jakoś nie pochwalam dawania słodkości nauczycielom, to dla mnie zbytnie spoufalanie się, a kwiaty to wyraz szacunku i wdzięczności, choć faktycznie może pojawić się problem, co też z nimi zrobić potem.
Pozdrawiam ciepło
U nas na uczelni jest taka akcja, że zamiast kwiatów na obrony (czy licencjatu czy magisterki) wykładowcy chcą otrzymać kartki zrobione przez niepełnosprawne osoby. To bardzo fajna akcja, ponieważ zarówno cel szczytny, jak i nie trzeba się martwić, ze kwiatki zwiędną i i tak nie będzie to już żadna pamiątka...
OdpowiedzUsuńTwoja paczka jest bardzo ciekawa, wiele małych, interesujących rzeczy i widać, że przemyślanych, a nie tylko włożonych do paczki i na tym koniec :)
Cudownie, że wymianka się udała :)
OdpowiedzUsuń